niedziela, 29 czerwca 2014

5.



Przejrzałam wczoraj wcześniejsze posty i zauważyłam, że widać w nich wyraźnie mój problem, wałkowany zresztą wielokrotnie przeze mnie czy na terapii. Śmiało mogę stwierdzić, że jest to sedno mojej choroby.

Zarówno obecne problemy, jak i ich przyczynę opisuję bardzo bezosobowo, tak, jak gdyby to wszystko dotyczyło kogoś innego, a nie mnie. Nie pozwalam sobie na okazywanie uczuć, zwłaszcza tych negatywnych. Chowam je głęboko, zarówno przed innymi, jak i sama przed sobą, co sprawia, że zżerają mnie od środka, a gdy się skumulują - uderzają we mnie ze zwielokrotnioną siłą. 
Często bywa tak, że nawet gdy bardzo chcę o czymś powiedzieć, porozmawiać pojawia się totalna blokada, ściska mnie w gardle i nie ma mowy, bym wykrztusiła z siebie choć słowo. Im bardziej się staram zacząć mówić, im poważniejszy temat, sytuacja - tym jest gorzej. Pojawia się irracjonalny lęk, wyolbrzymione obawy przed tym, jak mój rozmówca zareaguje na moją wypowiedź. Przeważnie kończy się to tym, że moje ciało i umysł nie wytrzymują napięcia, zaczynam się trząść jak osika, wybucham płaczem i uciekam gdzieś w kąt, by się uspokoić. 
Doskonale zdaje sobie sprawę, że takie zachowanie w wykonaniu dorosłej osoby wyglądałoby dla postronnego obserwatora komicznie. Że to nie jest normalne. Że mimo chęci zrozumienia - mojego M. to zaczyna irytować, i nasz związek jest przez to na bardzo ostrym zakręcie. Mnie samą doprowadza to do szału, ale im bardziej chcę to zmienić, tym bywa gorzej. 
Po części dlatego założyłam bloga - żeby nie dusić w sobie tych wszystkich myśli, emocji. Liczę na to, że gdy o czymś napiszę, to później będzie mi łatwiej powiedzieć to na głos. Czy rzeczywiście tak będzie - zobaczymy.


A (na zakończenie) zmieniając temat:

Statystyki wyświetleń pokazują mi, że ktoś tu czasem (i co raz częściej) zagląda ;) Mam nadzieję, że pojawią się tu kiedyś również jakieś ślady tych odwiedzin - w postaci komentarzy. 
Jak wspomniałam wyżej - zaczęłam pisać tego bloga sama dla siebie, nie przypuszczałam, że ktokolwiek na niego trafi. 
Jeśli ktoś z Was lub Waszych bliskich, znajomych również zmaga się z nerwicą lub depresją, to zapraszam do zadawania pytań, rozmowy. 

O tej godzinie nie wiem, czy jeszcze mówić Wam "dobranoc" czy już życzyć "miłego dnia" - więc może jedno i drugie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli zostawisz tu jakiś ślad po sobie :)

// Komentarze naruszające zasady netykiety, obraźliwe, wulgarne, spam - nie ujrzą światła dziennego ;)