wtorek, 10 czerwca 2014

2.

Adres bloga nie wziął się znikąd. Nawiązuje do tego, z czym od jakiegoś czasu się zmagam.
Ale po kolei:
Kilka dni temu minęły 3 lata, odkąd moje życie wywróciło się do góry nogami. W jednej chwili byłam normalną dwudziestoparolatką jedzącą spóźniony obiad - kilkanaście minut później siedziałam w karetce wiozącej mnie na SOR.
Nie mogłam złapać oddechu, przełknąć śliny, miałam wrażenie, że zaraz się uduszę. Głównie na podstawie wywiadu (od dziecka mam alergię na pyłki) stwierdzono, że to na pewno wstrząs anafilaktyczny, wywołany nagłym pojawieniem się alergii krzyżowej. Gdy jednak sytuacja powtórzyła się trzykrotnie w ciągu doby - postanowiono zatrzymać mnie na obserwacji, i na tydzień wylądowałam w szpitalu. Zostałam przebadana od stóp do głów, jednak nie stwierdzono nic, co mogłoby być przyczyną moich dolegliwości. Dopiero po konsultacji z psychiatrą padła diagnoza: nerwica lękowa.
Od tego momentu jestem w stałym leczeniu, jednak z miernym skutkiem. Bezpodstawny lęk towarzyszy mi na co dzień. Czynności, które dawniej nie wydawały się niczym trudnym, skomplikowanym - teraz zupełnie mnie przerastają. Samodzielne wyjście do sklepu znajdującego się "rzut beretem"" od mojego domu przeważnie bywa ponad moje siły.
Staram się walczyć ze wszystkich sił - lecz czasem tych sił po prostu brakuje. Frustracja i bezsilność jaką odczuwam sprawiają, że od czasu do czasu, oprócz nerwicy, zmagam się również z epizodami depresji.
Spędzam całe dnie "pośród czterech ścian", a normalne życie płynie gdzieś obok mnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli zostawisz tu jakiś ślad po sobie :)

// Komentarze naruszające zasady netykiety, obraźliwe, wulgarne, spam - nie ujrzą światła dziennego ;)