czwartek, 19 czerwca 2014

4.

Odkąd pojawiły się u mnie objawy nerwicy czuję się tak, jakby choroba uwięziła mnie w jakiejś klatce. Odbiera mi ochotę na wszystko, i nie pozwala mi robić tego, co chcę i co lubię.

Początkowo przyczyną tego były głównie bardzo nasilone lęki, agorafobia. Ostatnimi czasy do tego wszystkiego doszła totalna obojętność na wszystko, nie mogę się zmotywować do jakiegokolwiek działania. I to chyba jest nawet gorsze od napadów paniki. Bo mając jakąś motywację, by gdzieś wyjść, coś zrobić - z trudem, ale udawało mi się lęki pokonać. Teraz, gdy motywacja zniknęła, jest jeszcze gorzej - tak źle, jak jeszcze nigdy.

Było sporo rzeczy, którym poświęcałam swój czas, które w jakiś sposób mnie definiowały.
Często spędzałam czas nad kartką papieru, z ołówkiem lub pastelami w ręce. Mój tato lubił (i umiał) rzeźbić, malować, i chyba odziedziczyłam takie zamiłowanie właśnie po nim. Jako dziecko chodziłam do Domu Kultury na zajęcia z rysunku i malarstwa, i w późniejszym czasie pielęgnowałam w sobie tą pasję.
W jakimś stopniu właśnie z tego wynikła kolejna rzecz, którą lubiłam robić: makijaże i malowanie paznokci.

Ogromną rzadkością był widok mnie bez makijażu. Nawet, gdy nie planowałam wyjścia z domu - była to pierwsza rzecz, jaką robiłam po przebudzeniu się. Niewyobrażalne dla mnie było chodzenie bez "zrobionych" paznokci. Zawsze dominowała tu feeria barw i wzorów. I podobno wychodziło mi to na tyle dobrze, że spora grupka znajomych czy sąsiadek prosiła mnie o wykonanie makijażu czy manicure przed jakąś imprezą. Nawet podjęłam naukę w tym kierunku (technik usług kosmetycznych), lecz w pewnym momencie straciłam cały zapał do nauki, lecz patrząc na to z perspektywy czasu przypuszczam, że już wtedy dawały o sobie znać początki choroby.

Kolejnym "pożeraczem czasu" było dla mnie czytanie książek. Każdą ich ilość pochłaniałam w mgnieniu oka, często zarywając z tego powodu noce :) Bardzo długo musiałabym wymieniać autorów, których lubiłam, i pozycje które przeczytałam. Od horrorów i thrillerów, poprzez powieści obyczajowe, na romansidłach kończąc - czytałam prawie wszystko, często w ilości przekraczającej 20-30 sztuk miesięcznie :D

To wszystko, co ostatnimi laty przeżywam sprawiło, że zupełnie nie przypominam już osoby, którą byłam dawniej. Zwłaszcza ostatnie miesiące strasznie dały mi się we znaki. Wszystko, co kiedyś sprawiało mi przyjemność, zajmowało mój wolny czas - gdzieś zniknęło, odeszło na dalszy plan.
Makijaż? Już prawie zapomniałam, jak wyglądam "w kolorze".
Książka? Ostatnio wypożyczyłam jakąś chyba ze dwa lata temu, i przeleżała ponad miesiąc prawie nietknięta.
Rysunek? Nawet nie pamiętam, gdzie "zakopałam" wszystkie bloki, kredki, farby...

Z jednej strony cholernie brakuje mi tego wszystkiego, a z drugiej zupełnie nie mam chęci, by się tym zająć. By się zająć CZYMKOLWIEK. W moim życiu dominują ostatnio takie uczucia jak obojętność, rezygnacja, niechęć do wszystkiego i wszystkich.
Nawet trudno mi to nazwać "życiem" - w końcu życie polega w dużym stopniu na tym, że czegoś chcemy, i staramy się do tego dążyć. Dla mnie słowo "chcieć" przestało zupełnie istnieć.

Jak to ostatnio powiedziałam w rozmowie z moim M. - "Chciałabym chcieć."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli zostawisz tu jakiś ślad po sobie :)

// Komentarze naruszające zasady netykiety, obraźliwe, wulgarne, spam - nie ujrzą światła dziennego ;)